
Tani kredyt, niskie oprocentowanie, dopłaty Państwa, to zawsze działa na wyobraźnię.
Jednak czy aby na pewno to złoto świeci się tylko w jednej barwie, czy ma tez swoje ciemne strony.
Pracując ponad 16 lat w bankowości mogę z całą pewnością stwierdzić, że zobowiązania zaciągane w Bankach nawet na najbardziej preferencyjnych zasadach, mają też swoje ciemne strony.
Pokusa zaciągnięcia preferencyjnego kredytu jest tak duża, że wielu z Was moi drodzy absolutnie nie zastanawia się, sytuacją jaka was napotka po okresie zakończenia dopłat, w szczególności wysokości rat.
Pierwotne prognozy kredytowe dotyczące harmonogramu, są czysto hipotetyczne i ulegają ciagłym zmianą. Prawdą jest, że przez okres dopłat macie stałą ratę do spłaty. Tylko ile z tej raty pójdzie na kapitał a ile na odsetki.
Jest bardzo wiele czynników zewnętrznych (wysokość stóp procentowych, inflacja) jak i wewnętrznych (zapisy umowy kredytowej), które wpływają na wysokość zobowiązania.
Czy kredyt 2% jest w tym zakresie inny? Czy jest on „świętym gralem” wśród akcji kredytowych?
Każdy, kto tak myśli jest w błędzie. Z własnego doświadczenia w pracy zawodowej wiem, że każdy przypadek, każdą umowę, każdy zapis, każdy akapit należy rozpatrywać z osobna i w sposób obiektywny. Kredyt 2% po okresie dopłat przewiduje na kredycie stałą stopę procentową. Niby korzystnie, a co jeśli stopy bazowe polecą w dół i okarze się, że przez następne 20 lat będziecie płacić oprocentowanie o parę punktów procentowych wyższe, niż w zwykłej akcji kredytowej oferowanej przez Banki. Czy zawsze oferowana kwota dopłat pokryje róznice kursowe z przyszłości? A może warto negocjować z Bankami zapisy umowne? Historia pokazuje, że jeszcze nikt, nigdzie i nigdy nie dostał nic za darmo czy to od Państwa czy to od Banku.
Jeżeli, choć w minimalnym stopniu zasiałem wśród was ziarno niepewności, to znaczy, że wzbudziłem w Was ciekawość i powstanie pytań.
Pamiętaj! „Kto pyta nie błądzi”
Dodaj komentarz